Penne ze szpinakiem i kurczakiem - przepis

Witam Was serdecznie w pierwszym wpisie na tym blogu! 

Bardzo mi miło, że jesteście i czytacie moje słowa, o czym jest blog? O życiu naszej rodziny. Bardzo długo myślałam czy dzielić się z większą liczbą odbiorców naszą zwyczajnie zwykłą (choć dla mnie absolutnie cudowną!) codziennością. Dawno temu, kiedy blogowanie było modne sama intensywnie pisałam, nie raz i nie dwa mi tego brakowało, dlatego po wielu latach wracam do tego jakże przyjemnego hobby. To będzie taki internetowy pamiętnik, myślodsiewnia i przechowywacz wspomnień w jednym. 
Nasza rodzina jest dość spora, ale jej epicentrum dla mnie stanowi mój Ukochany Mąż i córeczka Marysieńka (aktualnie lat 2 i 4 miesiące), dlatego najwięcej będzie tu nas. Pomalutku poopowiadam Wam o nas w kolejnych wpisach. 

Dziś zapraszam Was do naszej kuchni na obiad. Wiem, całkiem bezpośrednio. Jednakże im dłużej myślałam jak zacząć, od czego tym dłużej nie mogłam się na nic zdecydować ani zabrać do pisania. A, że dziś w kuchni królowałam ja i Maria to postanowiłam ugościć Was pysznym, cieplutkim obiadkiem. Lubicie makaron? My uwielbiamy! Więc jeśli też jesteście fanami, zapraszamy do przetestowania przepisu, albo wpadnięcia do nas gdy będziemy go powtarzać ;-). 

♥♥♥


Penne ze szpinakiem i kurczakiem - przepis

Składniki: 
1 pojedyncza pierś z kurczaka 
1 paczka szpinaku mrożonego liściastego
2 średnie cebule 
5 ząbków czosnku 
plaster masła 
3 łyżki śmietany 12%
250g makaronu penne 
przyprawa do kurczaka 
sól i pieprz 
olej roślinny 
opcjonalnie: żółty ser gouda, grana panda, parmezan 

Akcesoria: 
deska do krojenia
nóż 
patelnia z przykrywką 
garnek 

1. Cebulkę i czosnek kroję w drobną kostkę, wrzucam na patelnię z plastrem masła, lekko solę i podsmażam aż cebulka się zarumieni. 
2. W tym czasie kroję pierś z kurczaka w kostkę i przyprawiam przyprawą do kurczaka. 
3. Gdy cebulka jest zeszklona dodaję paczkę szpinaku, fajnie pasuje ten liściasty :-). Przykrywam przykrywką i czekam aż szpinak się rozmrozi, po czym podsmażam go z cebulką. Gdy szpinak z cebulką dobrze zaprzyjaźnią się na patelni, jej zawartość przerzucam do garnka. 
4. Nie myję patelni, daję kapkę oleju słonecznikowego albo rzepakowego (są neutralne w smaku) i podsmażam przyprawioną pierś z kurczaka. 
5. Pierś wrzucam do garnka i daję około szklankę wody i doprowadzam do wrzenia. 
6. W miseczce/kubeczku hartuję śmietanę. Następnie dodaję ją do sosu i gotuję, aż większość wody wyparuje. 
7. Nastawiam makaron :-), gotuję i odcedzam. Makaron wrzucam do sosu i mieszam. 
8. Wykładam na talerze i dodaję ser, który nadaje daniu nieco pikanterii. 

Z racji iż wyszłam (z być może mylnego) założenia, że Marysieńka nie będzie chciała jeść liściastego szpinaku, jej porcję sosu zblendowałam i polałam takim sosikiem makaron. Danie spotkało się z jej dużym uznaniem :-), co nic bardziej nie cieszy kucharza gdy to co zrobił smakuje <3. 

♥♥♥

Lubimy jeść, dlatego myślę, że często będę pisać o jedzeniu właśnie. Suma summarum jedzenie jest nieodłączną częścią życia człowieka ;-). 
Jak widzicie Maria jest super pomocnicą. Nie wyganiam jej z kuchni, chcę by chłonęła te doznania - zapachy, smaki, tekstury. Każdy ząbek czosnku został przez nią powąchany i obejrzany. Banał, co? A mnie się ciepło robi na serduszku nawet na wspomnienie tej chwili. Dlatego jeśli macie brzdące czy już większych pasażerów na stanie bierzcie ich ze sobą do kuchni i razem się w niej bawcie!

Makaron wyszedł pyszny, szpinak rozpływał się w ustach, czuć było czosneczek (omomomomom) i kurczaka. Proste smaki. Nie był ciężki (taki, że wiecie czujecie, że się nie ruszycie jak zjecie). Także może nie typowe comfort food. 

♥♥♥

Trudno się pisze po takiej przerwie, chciałabym żeby wszystko było ciekawe, przyjemne w odbiorze. Muszę jednak pamiętać, że na siłę i przymuszając się do czegoś (np. żeby było ciekawe i przyjemne w odbiorze) to szybko się zniechęcam, a sama treść wychodzi sztucznie. Dlatego (!) kochani, bez spiny, wybaczcie mi błędy językowe czy jak czasem zawieje nudą. Bo, że egzaltację mi wybaczycie to chyba zrozumiałe, w końcu to blog :-). 

Ściskam Was mocno, 
Wasza Ela 

Komentarze